Każda osoba odwiedzającą Nowy Jork szybko zauważy, że Nowojorski departament zdrowia cierpi na niezdrową obsesję liczenia kalorii.
Wszelkiego rodzaju McDonald’y i inne tego typu sieciowki muszą podawać informację o kaloriach na tablicach z menu. Nie można zjeść posiłku bez poczucia winy. Małe cytrynowe ciasteczko 500 kalorii! Powaznie? Po takiej informacji ja wychodzę co najwyżej z małą czarną kawą.
Zgodnie z ustawą Nowojorskiego Departamentu zdrowia liczba kalorii musi być podawana wszędzie. Jednak nikt tych liczb nie sprawdza. Zobaczcie jak to wyglada w praktyce:
P.S. To jest jeszcze jeden powód (poza tym) żeby unikać tego typu stołówek :).
xo