Trochę nie wegańskie – żywieniowe zagadnienie, ale tylko z pozoru. Przecież wszystko czym się smarujemy, jest wchłaniane przez nasz organizm. Kilogramy szminek, kremów, balsamów, pudry i cienie do powiek wchłaniane przez śluzówkę. Jeśli jest wchłaniane, pomimo, że nie przez przewód pokarmowy, jest to jakiś rodzaj odżywiania naszego organizmu. Odżywiania albo zaśmiecania.
Przeanalizowawszy składy rozmaitych kremów (są na etykietkach), odżywek, balsamów, żeli i innych cudów, które nam oferują sklepy, doszłam do wniosku że są paskudne i składają się z tanich nieorganicznych wypełniaczy (np olej mineralny), farbek i zapaszków rodem z chemicznych laboratoriów. Nie jest to to, co tygrysy lubią najbardziej. Więc korzystam z naturalnych sposobów jak najczęściej. Zamiast kremów na co dzień używam olejów z różnych roślin. Smaruję nimi cale ciało i twarz. Oleje te są tłoczone na zimno, z ekologicznych hodowli. Nic to, że najczęściej z Chin. Nie mamy zbyt dużego wyboru, a z tego co wiem od zakrystii, firmy handlujące tymi rzeczami pilnują…
View original post 228 słów więcej