Witaj,
Pierwszą rzeczą, jaką powinieneś zrobić, to ujawnienie negatywnych uczuć, których
istnienia nawet sobie nie uświadamiasz. Wielu ludzi żywi takie nie uświadamiane negatywne
uczucia. Wielu jest przygnębionych, nie zdając sobie sprawy z własnego przygnębienia.
Dopiero, kiedy zetkną się z radością, uzmysławiają sobie, jak bardzo byli przygnębieni. Nie
można walczyć z nowotworem, jeśli nie został wykryty. Nie wytropisz szkodnika na farmie,
jeśli nie będziesz wiedział o jego istnieniu.
Po pierwsze zatem, musisz uświadomić sobie samo istnienie owych negatywnych uczuć.
Pytasz, jakie to są uczucia? Na przykład jesteś posępny. Posępny i w złym nastroju.
Nienawidzisz siebie lub masz poczucie winy. Uważasz, że życie jest bez sensu, czujesz się
urażony, nerwowy, spięty. Wejdź najpierw w kontakt z tymi uczuciami.
Po drugie (a jest to program czterostopniowy), musisz zaakceptować fakt, że uczucia te
istnieją w tobie, a nie na zewnątrz ciebie. Wydaje się to czymś banalnie oczywistym. Ale czy
jest tak na pewno? Wierzcie mi, że nie. Ludzie mają doktoraty z filozofii, są rektorami
uniwersytetów, ale często nie są w stanie tego pojąć. W szkołach nie uczono ich, jak żyć;
uczono wszystkiego innego, ale nie tego. Jak to ktoś wyznał: „Otrzymałem niezwykle
staranne wykształcenie, wiele lat zajęło mi jego przezwyciężanie”. I wyobraźcie sobie,
właśnie tej kwestii dotyczy duchowość. Oduczania się. Oduczania się tego bezużytecznego
bagażu śmieci, którym cię karmiono.
Negatywne uczucia istnieją w tobie, nie w otaczającej cię rzeczywistości. Nie trudź się, by
ją zmieniać. To przecież szaleństwo! Nie próbuj zmieniać innych. Marnujesz czas i energię.
Nie próbuj zmieniać współmałżonka, szefa, przyjaciela, wroga i wszystkich pozostałych. Nie
musisz zmieniać niczego. Negatywne uczucia są w tobie. Nikt na świecie nie jest w stanie cię
uszczęśliwić. Nic na świecie nie jest w stanie zranić cię lub skaleczyć. Nie ma takiego
zdarzenia, takich warunków, sytuacji czy osoby. Nikt ci tego nie powiedział? Mówili wręcz
coś odwrotnego. Teraz wiesz, dlaczego tkwisz w tym chaosie. Teraz możesz zrozumieć,
dlaczego pogrążony jesteś we śnie. Nigdy ci tego nie powiedziano. Ale jest to przecież samo
przez się zrozumiałe.
Przypuśćmy, że deszcz przerwał ci miłą wycieczkę. Kto fakt ten przeżywa negatywnie?
Deszcz czy ty? Co jest przyczyną tego negatywnego uczucia? Deszcz czy twoje nastawienia?
Kiedy uderzasz się kolanem w stół, stół ma się dobrze. Zajęty jest realizowaniem tego, do
czego został powołany – do bycia stołem. Ból jest w twoim kolanie, nie w stole. Mistycy
wciąż próbują nam przekazywać, że rzeczywistość, która nas otacza, jest najzupełniej w
porządku. Problemy tkwią nie w tej rzeczywistości, znajdują się one wyłącznie w ludzkich
umysłach. Powinniśmy dodać: w głupich, śpiących ludzkich umysłach. Sama rzeczywistość
jest pozbawiona problemów. Zabierzcie z Ziemi ludzi, a życie trwać będzie nadal, przyroda
istnieć będzie nadal w całej swej krasie i intensywności. W czym miałby znajdować się
problem? Nie ma żadnego problemu. Ty jesteś tym problemem. To ty stworzyłeś problemy.
Utożsamiłeś „ja” z „mnie” i to właśnie jest ten problem. Uczucie to jest w tobie, nie w
rzeczywistości.
Po trzecie, nie identyfikuj się z tym uczuciem. Nie ma ono nic wspólnego z „ja”. Nie
określaj istoty swego „ja” w kategoriach tego uczucia. Nie mów: „Jestem przygnębiony”. Jeśli
byś powiedział: „To jest przygnębienie”, byłbyś bliższy prawdy. Gdy powiesz: „Depresja jest
we mnie”, to postępujesz właściwie tak, jak gdy stwierdzasz: „Posępność jest we mnie”. Ale
niemądrze czynisz, gdy powiadasz: „Jestem posępny”, gdyż definiujesz siebie w kategoriach
uczucia. Jest to twoje złudzenie, błąd. Jest w tobie – akurat teraz – przygnębienie,
rozgoryczenie, ale zostaw je w spokoju, niech sobie będą. Na pewno miną. Wszystko mija,
wszystko. Twoje depresje i wzloty nie mają nic wspólnego z twoim szczęściem. Są punktami
na drodze zataczanej przez wahadło twego losu. Jeśli szukasz silnych wrażeń i dreszczu
emocji, przygotuj się na depresję. Czy pragniesz zażyć swego narkotyku? Przygotuj się więc,
że po jego zażyciu będziesz miał kaca. Ruch wahadła w jedną stronę nieuchronnie pociąga za
sobą ruch w przeciwną. Zjawisko to nie ma nic wspólnego z „ja”, nie ma nic wspólnego ze
szczęściem. Odnosi się to do „mnie”. Jeśli zapamiętasz to dobrze, jeśli powtórzysz to tysiąc
razy, jeśli po wielokroć spróbujesz wykonać te trzy kroki, to w końcu postępować będziesz
właściwie. Być może nie będziesz potrzebował podejmować tych prób aż tyle razy, może ci
się to uda już za drugim razem. Nie wiem. Nie ma tu żadnej reguły. Ale spróbuj tego
tysiąckrotnie, a uda ci się dokonać największego odkrycia w swoim życiu. Do diabła z
kopalniami złota na Alasce. Co zrobiłbyś z tym złotem? Jeśli nie jesteś szczęśliwy, nie
możesz żyć. A zatem znalazłeś już prawdziwe złoto. Jesteś królem, jesteś księżniczką. Jesteś
wolny, już cię naprawdę nie obchodzi, czy jesteś akceptowany czy odrzucany, nie sprawia ci
to żadnej różnicy. Psychologowie mówią nam, jak ważne jest poczucie przynależności.
Gadanie! Dlaczego miałbyś chcieć przynależeć do kogokolwiek? To już nie ma teraz
znaczenia.
Jeden z moich przyjaciół opowiadał mi, że istnieje taki afrykański szczep, w którym kara
śmierci polega na ostracyzmie społecznym. Jeśli wyrzucą cię z Nowego Jorku lub z
jakiegokolwiek miejsca twego zamieszkania, nie umrzesz. Jak to się dzieje, że ci Afrykanie
umierają? Ponieważ uczestniczą w zbiorowej głupocie ludzkości. Sądzą, że nie należąc
nigdzie, nie będą w stanie żyć. Podobnie mniema większość ludzi. Są przekonani, że muszą
gdzieś należeć. Ale ty nie musisz przynależeć do nikogo ani do niczego, do żadnej grupy. Nie
musisz być nawet zakochany. Kto ci wmówił, że musisz być zakochany? To, czego
potrzebujesz, to wolność. To, czego potrzebujesz, to kochać. I taka jest twa natura. A z tego,
co mi mówisz, wynika, że chcesz być pożądany. Chcesz być oklaskiwany, atrakcyjny, chcesz,
by stadko małych małpek za tobą się uganiało. Marnujesz swoje życie. Obudź się. Nie
potrzebujesz tego. Możesz trwać w błogim szczęściu i bez tych atrakcji.
Społeczeństwo nie będzie uszczęśliwione tym, co mówię, ponieważ – jeśli to zrozumiesz i
otworzysz oczy – staniesz się dla niego zagrożeniem. Jak to możliwe, by kontrolować osobę
taką, jak ty? Nikogo nie potrzebuje, nie boi się krytyki, nie dba o to, co o niej myślą i co o niej
mówią. Przecięła te wszystkie sznureczki, za pomocą których nią sterowano. Nie jest już
kukiełką. To niesie zagrożenie. Takiej osoby najlepiej się pozbyć. Mówi prawdę. Stała się
nieustraszona. Przestała być ludzka. – Właśnie ludzka! Proszę, cóż za paradoks: w końcu
przecież stała się istotą ludzką! Wydarła się ze swego zniewolenia, wydobyła się z wiezienia.
Nic nie usprawiedliwia negatywnych uczuć. Nie ma na świecie takiej sytuacji, która
usprawiedliwiałaby ich podtrzymywanie. Wszyscy mistycy zdarli sobie gardła, by to nam
powiedzieć. Ale nikt ich nie słucha. Uczucia negatywne są w tobie. W Bhagawad-Gicie,
świętej księdze hinduizmu, Pan Kriszna mówi do Arjuny: „Rzuć się w wir bitwy, ale serce
twe niech trwa wśród kwiecia lotosu, u stóp Pana”. Cudowna sentencja. Aby osiągnąć
szczęście, nie musisz robić nic. Mistrz Eckhart powiedział bardzo pięknie: „Boga nie osiąga
się w procesie dodawania duszy czegokolwiek, ale przez odejmowanie”. Aby być wolnym
niczego nie rób, ale coś odrzucaj. Wówczas będziesz wolny.
Po czwarte: Jak zmieniać wszystko? Jak zmieniać siebie? Musisz wiele rzeczy zrozumieć,
a właściwie jedną rzecz, którą można wyrazić na wiele sposobów.
Wyobraźcie sobie pacjenta, który idzie do lekarza i mówi mu, na co cierpi. Doktor
odpowiada:
– Rozumiem pańskie symptomy. Wie pan, co zrobię? Zapiszę lekarstwo dla pana sąsiada.
Pacjent odpowiada:
– Dziękuje, bardzo dziękuje. To bardzo poprawi moje samopoczucie.
Idiotyczne to, prawda? Ale właśnie tak czynimy. Osoba pogrążona we śnie sądzi, że
poczuje się lepiej, jeśli zmieni się ktoś inny. Cierpisz, bo śpisz, ale myślisz sobie: „Jakże
piękne byłoby życie, gdyby ktoś inny się zmienił. Jakże piękne byłoby życie, gdyby zmienił
się mój sąsiad, żona, szef”.
Zawsze chcemy, by dla naszego dobrego samopoczucia zmienił się ktoś inny. Ale czy
nigdy nie pomyśleliście, co by się stało, gdyby rzeczywiście twój mąż, twoja żona się
zmienili? Byłbyś równie bezradny jak przedtem, równie nie przebudzony jak dotąd. Ty jesteś
tym, który ma się zmieniać, który musi zażyć lekarstwa. Twierdzisz: „Czuję się dobrze, bo
świat jest w porządku.” Błąd! Świat jest w porządku, ponieważ ja czuję się dobrze. Tak
twierdzą wszyscy mistycy.
Pozdrawiam, Marysia