Twoje życie to nie sadzawka dla kaczek

Witaj,

Kobiety prowadzące dom, o czym dowiadujemy się z licznych prac  badawczych nad wiekiem przekwitania, silniej odczuwają nieprzyjemne  symptomy klimakterium niż kobiety zawodowo czynne. To zrozumiałe. Kobiety pracujące muszą po prostu dalej funkcjonować, podczas gdy „kury domowe” często wpadają w głębokie wyrwy, kiedy dzieci dorastają, a one zostają  pozbawione roli matki w rodzinie.

Przed sobą mają jeszcze dziesiątki lat życia oraz niezbyt kuszącą perspektywę, w pózniejszych latach, dajmy na to po sześćdziesiątce, opieki nad spędzającym cały boży dzień w domu małżonkiem, który ze swej strony- niewprawiony w domowe obowiązki- chętnie pozwala się dalej rozpieszczać przebywając na ” zasłużonej emeryturze. ”

Wtedy  tez często dochodzi do krachu małżeńskiego stadła.

Dorota miała pięćdziesiąt  pięć lat, kiedy rozstała się z mężem po długim małżeństwie zawartym w bardzo młodym wieku. Jest artystką,  ale jak to często bywa w przypadku artystów w spódnicy- odłożyła swoją sztukę, malarstwo, na bok , żeby zająć się rodziną. „Sztuka może poczekać , dzieci nie ” powiedziała mi , kiedy zaniepokoiłam się, czy po drugim synu, który przyszedł na świat bardzo pózno, będzie jeszcze  w stanie wrócić do malowania. Kiedy  jednak syn wydał jej  się dostatecznie  odchowany, postanowiła zerwać wszelkie kompromisy i rozstać się ze swoim mężem.” Był to skok ku wolności- dla nas obojga”- stwierdza.

Małżeństwo stało się więzieniem, w którego murach oboje milczeli. Z niechęcią przechodzili obok siebie, czuli , że przeszkadzają sobie nawzajem, schodzili sobie z oczu.

„Wszystkie wady pogłębiają się wraz z wiekiem i nagle przestajesz dłużej tolerować partnera. Wtedy nadchodzi pora, by odejść”- formułuje wniosek.

Ich rozwód odpowiada ideałowi  nowoczesnego rozchodzenia się dwojga  cywilizowanych ludzi z charakterem. Oboje też pomagają sobie nawzajem w budowaniu nowej i osobnej egzystencji. Jeszcze nie całkiem dorosły syn mieszka z matką, lecz jednocześnie utrzymuje bardzo bliską więz z ojcem. Dorota znalazła duże atelier z położonym nad nim mieszkaniem i pracuje jak szalona. „Muszę przecież nadgonić- dodaje, lecz moja sztuka dobrze wpływa na życie po  rozwodzie.- rozwinęłam się i namalowałam dużo nowych obrazów.”

On znalazł sobie nową żonę, mając powyżej sześćdziesiątki założył jazzband i jest szczęśliwy. Ona szuka wciąż nowej miłości, lecz bez stresu, bowiem dopiero po raz pierwszy cieszy się wolnością. Sztuką zresztą nie zarabia się na chleb, musi więc wykazywać się pomysłowością- ma  to jednak , jej zdaniem, także zaletę. „Ciągle muszę coś wymyślać, żeby związać koniec z końcem i to mi służy.”

Nie miałaby jednak nic przeciwko nowemu związkowi. „Seksu właściwie nie potrzebuję- wyznaje – lecz Eros, to jest ważne w życiu, dla inspiracji i żebym długo pozostała pełna werwy i życia. ” Problemy ze starzeniem? ” Nie-odpowiada- ponieważ nigdy nie uważałam się za specjalnie atrakcyjną, teraz nie uważam siebie za specjalnie nieatrakcyjną.” A moje obrazy mają w nosie moje  zmarszczki.”

Trochę przeszkadza jej, że przytyła, ale zamierza coś z tym zrobić, o czym jest przekonana. Kupiła sobie już kijki do chodzenia i nie zamierza zawracać sobie głowy dylematem, czy wygląda to głupio czy nie. Dorota jest kobietą, która zawsze posługuje się przede wszystkim głową, chociaż jest artystką- być może jednak wcale to nie jest paradoks, lecz warunek tworzenia dobrej sztuki.

Tam gdzie żyje moja bohaterka żyje się o wiele łatwiej niż na przykład w Warszawie. W Kolonii jej zdaniem żyje się dużo łatwiej niż na przykład w  Warszawie. W Kolonii ktoś spogląda ci w twarz i myśli interesująca kobieta!

A jeśli wchodzisz samotnie do knajpki, możesz dosiąść się do młodej pary i jesteś natychmiast akceptowana, skoro tylko powiesz coś dowcipnego, wesołego czy choćby tylko uprzejmego.”  W Warszawie z kolei- na starsze kobiety spogląda się wyłącznie wtedy, kiedy mają na nogach pantofle od Prady, czy apaszkę od znanego projektanta.  Bez przesłania sygnału, że masz gruby portfel, stajesz się niewidzialna. Z tego właśnie powodu w Kolonii wiedzie się jej dobrze. Wciąż wypróbowuje nowe rzeczy. Życie stało się nieustanną przygodą, którą trzeba zaliczyć- Dorota nie jest też w stanie powstrzymać się od wyznania, że pokonywanie przeszkód sprawia jej niekłamaną frajdę.

Sprawy mogą brać taki bieg, jeśli ktoś jest niezależny i nie da się łatwo i szybko zagonić w kozi róg. Nie jest to  z pewnością wymarzona małżonka dla tradycyjnego mężczyzny. Być może też Simone de Beauvoir- spoglądając na samą siebie- miała na myśli ten typ kobiet, kiedy pisała: ” Starzejąca się kobieta bardzo dobrze wie jedno. Przestała być obiektem erotycznym, nie tylko z tego powodu, że jej ciało przestaje dostarczać mężczyznie świeżych bodzców, lecz także dlatego, że jej przeszłość, jej doświadczenie uczyniły z niej, chcąc nie chcąc osobowość.”

Z tego właśnie względu brak doświadczenia oraz naiwność zawsze były atrakcyjnymi atrybutami kobiecości, bowiem poprzez to sygnalizowana była zależność, natomiast doświadczenie i wiedza oznaczały niezależność, a autonomia działa odstraszająco.

Pozdrawiam, Maria

Autor: Maria Bereziak

Witaj, Miło Cię tutaj widzieć! Oto moja wizytówka. Jestem z zawodu zielarzem- fitoterapeutą. Mój kod zawodu- 323012 oraz naturopatą- kod zawodu 323009. Stosuję niekonwencjonalne metody terapii i leczenia w tym ziołolecznictwo. Ukończyłam kursy I i II stopnia z Towaroznawstwa Ziołowego i Ziołolecznictwa w 1991 roku w Poznaniu w Instytucie Roślin Zielarskich i Przetworów Zielarskich. Prowadziłam 25 lat zielarnię w Warszawie. Obecnie jestem na emeryturze, nadal prowadzę gabinet medycyny naturalnej. W połączeniu z praktykami klasycznej medycyny układam indywidualny program terapii dla każdej osoby. Potrzebujesz mojej porady zdrowotnej- serdecznie zapraszam do kontaktu, obecnie tylko internetowo!- pisz: tilikum52@onet.eu

%d blogerów lubi to: