Cytuję fragment książki dra Ryszarda Fenigsena ” Przysięga Hipokratesa ‚
” W Holandii zetknąłem się z niesłychanym , ale najwidoczniej aprobowanym przez otoczenie procederem. Gdy lekarz dochodził do wniosku, że dla chorego i dla wszystkich lepiej będzie, aby chory umarł, wstrzykiwał mu dozylnie środki powodujące szybki zgon.Decyzję taka podejmował lekarz wedle własnego uznania, nie ukrywał sie przed kolegami ani przed pielęgniarką, ale nie informował chorego ani rodziny, a w świadectwie zgonu nie podawał prawdziwej przyczyny śmierci. Proceder ten nazwałem kryptanazją, z greckiego kryptos-ukryty i Thanatos- śmierć.
Dr B., lekarz domu starców De Terp w Hadze, uśmiercił bez ich zgody i wiedzy co najmniej pięciu pensjonariuszy. Socjolog, który badał eutanazję w ośmiu holenderskich szpitalach, stwierdził, że dokonywano tam eutanazji dzieci i dorosłych bez ich zgody i wiedzy , a często bez wiedzy ich rodzin.
Lekarze domowi, zwracający się do specjalistów o przyjęcie do szpitala ciężko chorego starszego pacjenta, zwłaszcza póznym wieczorem, otrzymywali przez telefon poradę, by chorego nie przysyłać, lecz uśmiercić go odpowiednim dożylnym zastrzykiem. Badanie przeprowadzone przez Instytut Interviev wykazało, że według tego, co wiedzą na ten temat członkowie rodzin pacjentów, eutanazja odbywa się często bez zgody i wiedzy pacjenta.
Ankieta Uniwersytetu Limburgskiego, rozesłana do trzystu lekarzy, zawierała między innymi pytanie, czy respondent dokonał kiedyś eutanazji ” nie na prośbę chorego „. Spośród 299 lekarzy, którzy odpowiedzieli na ankietę, stu dwudziestu trzech / 41 procent / odpowiedziało na to pytanie twierdząco.
OTO PRZYKLAD KRYPTANAZJI NA SZCZĘŚCIE UDAREMNIONEJ.
Podczas obchodu w jednym ze szpitali w Rotterdamie w roku 1973 dr W., internista stwierdził, że jeden z pacjentów znajduje się w stanie przyćmionej świadomości. Dr W. zwrócił się do pielęgniarki z pytaniem, czy chory ” nadaje się do eutanazji „, co pielęgniarka po chwili wahania potwierdziła. Dr W. WYDAŁ ZLECENIE, ABY CHOREGO UŚMIERCIĆ DOŻYLNYM ZASTRZYKIEM. Ponieważ jednak jeden z obecnych przy tym lekarzy zaprotestował, eutanazję wstrzymano.Protestujący lekarz poprosił tez o wyjaśnienie, na co pacjent właściwie jest chory. Okazało się , że dr W. NIE ZNAŁ ROZPOZNANIA. CO WIĘCEJ WYSZŁO NA JAW, ŻE ROZPOZNANIA W OGÓLE NIE BYŁO: CHOREGO PRZYJĘTO DO SZPITALA Z POWODU BÓLÓW W KRZYŻU, ALE PRZYCZYN TYCH DOLEGLIWOŚCI JESZCZE NIE ZNALEZIONO.
Nie było danych, które by wskazywały na bardzo poważną chorobę. Wtedy lekarz, który zaprotestował przeciwko eutanazji, sprawdził na karcie gorączkowej, czy chory otrzymywał może leki, ktore spowodować mogły jego półprzytomny stan. Okazało się , że podawano mu trzy razy dziennie 5 miligramów valium. Niektórzy pacjenci silnie reaguja na takie dawki. Dr W. ZAPOMNIAŁ, ZE SAM TEMU PACJENTOWI / ZRESZTĄ NIEPOTRZEBNIE / ZLECIŁ VALIUM.
Nie przyszło mu do głowy, ze to właśnie mogło być przyczyną oszołomienia chorego. Zaprzestano podawania valium i na drugi dzień pacjent, który o włos uniknął śmierci, zaczął normalnie mówić i spacerować po korytarzu.
Na polecenie rządu niemieckiego w latach 1939-1941 prof. Fritz Lenz opracował projekt ustawy o eutanazji / projekt ten nie został nigdy wniesiony pod obrady Reichstagu / Aby kandydatom do eutanazji oszczędzić cierpień psychicznych, związanych z oczekiwaniem na śmierć, w paragrafie 1. Lenz umieścił klauzulę, ze eutanazja powinna być dokonywana bez wiedzy chorego.
Mam nadzieję , że w naszych szpitalach nie odbywa się kryptanazja ale……….pozostawiam to bez komentarza.